Owczarek szkocki który okazał się border collie
Mam psa. Długo zastanawiałem się, szukałem, nie mogłem zdecydować się co do rasy i też czy rasowy czy kundel. Pewnego dnia przeglądam internet, jest śliczny szczeniak, telefon, godzina jazdy i mam psa. Najlepsze są szybkie decyzje 😉
Odkąd pamiętam pies był zawsze, wychowałem się na wsi gdzie przy każdym domu był przynajmniej jeden pies, a czasami dwa lub więcej. Pamiętam czasy gdy psy „przekazywały” sobie mieszkańców wracających z pracy po drugiej zmianie, to już było prawie przed północą. Każdy pies począwszy od tego przy przystanku autobusowym, a kończąc na ostatnim, zaszczekał na przechodzącego. To nie było agresywne szczekanie, to była informacja „znam cię, cześć”. Wtedy też w wiosce nie było praktycznie obcych osób więc psy znały każdego mieszkańca.
Lubiłem psy, ale wtedy jakoś nie zwracałem szczególnej uwagi, czasami pobawiliśmy się z psem, poczęstowali jakąś resztką z obiadu, ale pies to była część gospodarstwa, uwiązany na łańcuchu, miał pilnować gospodarstwa i szczekać jak ktoś przyszedł.
Później wyjechałem na studia, zostałem w Krakowie i jakoś nigdy nie myślałem o tym, żeby mieć psa. Zresztą, uważam, że pies w bloku, w mieszkaniu kilkadziesiąt metrów to jakieś nieporozumienie.
Ostatni pies Rodziców to był bokser, bardzo lubiliśmy się, on już w większości był puszczony luzem, biegał swobodnie w ogrodzeniu dzień i noc. Fajne uczucie gdy będąc u Rodziców wychodziłem na zewnątrz w nocy, a nasz Budrys zjawiał się jak duch znikąd. Przeżył 15 lat, bardzo mi go brakowało.
Zrządzeniem losu wróciłem do domu rodzinnego. Niestety, przez dwa lata nie było psa. Jakoś tak pusto było, lubię wyjść w nocy na zewnątrz, a tu pusto. Czasami odruchowa szukałem naszego Budrysa czy gdzieś nie siedzi obok.
Myśl o psie nie dawała mi spokoju, ponad hektar ogrodzonego terenu, porządna buda z dawnych czasów, puste pomieszczenie gospodarcze gdzie może schować się w zimie. Warunki wręcz idealne dla psa.
Muszę tutaj dodać, że nie wyobrażam sobie psa w domu. Dla mnie pies to raczej z dużej rasy, biegający swobodnie po ogrodzie, żadne kojce. Jeżeli kojec to tylko na kilka godzin, na czas prac, fachowców, obce osoby itp… Pies musi mieć swobodę, ma czuć się gospodarzem na całym terenie.
Dużo rozmów ze znajomymi, kolegą weterynarzem i niestety rozterka. Z jednej strony border collie, ale z drugiej strony opinie o większej podatności na choroby rasowych psów. Nie znam się na psach, nigdy nie miałem psa w tym sensie, że opiekuję się nim cały czas na dobre i na złe. Weekendowy odwiedziny u Rodziców raz na 2-3 tygodnie to nie opieka.
W zasadzie to chciałbym dużego psa, rasowego, który byłby nierasowy 😉
No i płeć, pies czy suka. Wybór pada na sukę, nie obsikuje wszystkiego dookoła, mniej agresywna.
I w marcu decyzja, kupujemy border collie, już nawet wiem gdzie. Są szczeniaki, będą do odbioru za kilka tygodni, niedługo mam jechać zobaczyć matkę. Ale przeglądam również ogłoszenia w sieci o oddaniu psa.
W Wielką Sobotę, trafiam na ogłoszenie o oddaniu szczeniaków za darmo, śliczne pieski przypominające border collie. Dodatkowo blisko mojej miejscowości. Wielka Sobota, trudno, telefon i dzwonię. Tak, są jeszcze dwa, brązowy i czarny. Zamawiam czarnego.
Jest śliczny, mieszaniec, ojciec podobno owczarek szkocki z rodowodem, matka wyglądająca na labradora. Ojca nie wiedziałem, ale matka faktycznie podobna do labradora. W sumie to z tym ojcem to okazuje się, że tylko podejrzenia bo to pies sąsiada i widziano go w pobliżu kojca matki 😉
Wtorek rano od razu jadę. Kilka minut rozmowy z właścicielami, klatka i wracamy. Od razu po drodze jadę do kolegi weterynarza, a On mówi, że to border collie. Krótkie badanie, tabletki na odrobaczanie, książeczka zdrowia psa, witaminki i do domu.
Mam psa. I dopiero dotarło do mnie, że mam psa i poza niewielką klatką to nic więcej. I nie mam pojęcia co robić, co mu dać do jedzenia, gdzie ma spać. Na zewnątrz go nie wyrzucę bo to szczeniak mający dokładnie dwa miesiące bez trzech dni, a jest początek kwietnia więc jeszcze zimno, mokro, błoto.
Nie będę opisywał co przeżyliśmy przez pierwszy miesiąc i jak często chciałem gdzieś zamieścić ogłoszenie, że oddam psa w dobre ręce 😉 Ale dziś, druga połowa czerwca uważam, że to był strzał w dziesiątkę. Jest idealnie taki jak wyobrażałem sobie swojego psa, dosyć duży, bardzo ładny i piekielnie inteligentny.
A tak wyglądał w wieku 2 miesięcy 😉
Ale to nie jest mieszaniec owczarka szkockiego. To jest jakiś mieszaniec border collie. Może hodowca i znawca powie, że to nie jest czysta rasa, ale każdy kto na niego spojrzy to od razu twierdzi, że to border collie. Poza tym ma również zachowania charakterystyczne dla tej rasy, jak np. zaganianie wszystkiego w jedno miejsce. Wystarczy, że przypadkowo dostał się do ogrodzenia z kurami i po 10 minutach kury już były zbite w gromadkę, a piesek pilnował, żeby się nie rozchodziły.
To chyba będzie duży pies, w wieku 4,5 miesiąca waży 16 kg. Ale nie jest otłuszczony, raczej grube kości i mięśnie.
Niestety, nie mam doświadczenia w opiece nad psami, a to inteligentny pies i cały czas bada nas i próbuje przesuwać granice co wolno, a czego nie. Błyskawicznie uczy się również nowych rzeczy, siad, aport, leżeć to w zasadzie nie trzeba było uczyć, po prostu jakoś wiedział sam.
Idziemy razem, wystarczy, że wyciągnę dłoń i „zostań”, pies siada albo się położy i czeka. Ale też wystarczy odwrócić się plecami, a już przeczołga się 2-3 metry dalej i udaje, że nic się nie stało. Widać jednak, że się uczy i wie o co chodzi, wyciągnę rękę „wracaj” i wkurzony, ale wraca na swoje miejsce.
Jedzenie dostaje jeszcze trzy razy dziennie, zwykle bardzo punktualnie, 6.30, 12.00, 17.30. Pies ma również wspaniały zegar wewnętrzny, kilka minut przed posiłkiem już słychać jak tłucze miską o podłogę 😉
Wkrótce wrzucę zdjęcia poprzedniego psa Budrysa, oraz kilka aktualnych naszej Wiki.